Zmiany w ustawie o ratownictwie medycznym
Ratownicy medyczni zastąpili w karetkach lekarzy - to najistotniejsze zmiany, jakie wprowadziła ustawa o ratownictwie medycznym.
Jak sobie radzą i jak przyjęło ich społeczeństwo? Do pacjentów wyjeżdża 12 karetek bez lekarzy i 18 z lekarzami. Który zespół zostanie wysłany, decyduje dyspozytor.
- Do tej pory byłem tylko pomocnikiem, teraz jestem na pierwszej linii ognia. Większa presja i większa odpowiedzialność za zdrowie i życie pacjentów - ocenia Adam Turosiński, ratownik medyczny, który od 11 lat pracuje w białostockim pogotowiu. Od trzech dni samodzielnie wyjeżdża do chorych. - Na razie nie było poważniejszych sytuacji i pacjenci są raczej przyjaźnie nastawieni do naszej pracy. Nie wiem, jak będzie dalej.
Ratownicy medyczni od 1 stycznia są wzywani do nieskomplikowanych schorzeń. Mają udzielać pierwszej pomocy i dowieźć chorego do szpitala. Nie mogą wypisywać recept ani leczyć. Białostoczanie jeszcze nie odczuli zmian. Ci, z którymi rozmawialiśmy, nawet dokładnie nie wiedzieli, czego one dotyczą.
Według twórców ustawy ratownicy w karetkach mieli rozwiązać problem natłoku zgłoszeń, które nie zagrażają zdrowiu ani życiu pacjentów. Takimi interwencjami mieliby się zająć lekarze rodzinni nie tylko w dzień, ale również w nocy.
Pracownicy pogotowia ratunkowego zgodnie twierdzą, że nowy system nie zda egzaminu, dopóki nie będą jasno określone i - sprecyzowane zasady pracy lekarzy rodzinnych. Oni przecież w nocy nie pracują.
Według nowej ustawy jedną z istotniejszych zmian miało być ujednolicenie systemu łączności. Dzwoniąc na numer 112 powinniśmy się dodzwonić do Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Tam dyspozytor powinien przekierowywać rozmowy do odpowiednich służb. Jak to wygląda w praktyce? Dzwoniąc z komórki na numer 112 łączymy się z policją i ona dalej zajmuje się sprawą. Wybierając numer z telefonu stacjonarnego rzeczywiście dodzwaniamy się do CPR-u. Kazimierz Romanowski, pełnomocnik wojewody do spraw ratownictwa medycznego, twierdzi, że przez cały czas funkcjonuje numer 999, a ujednolicenie łączności nastąpi nie wcześniej niż za dwa, trzy lata.
Gazeta Wyborcza